Zawodowa konieczność odbywania w najblizszych miesiącach długich podróży służbowych (długich, bo ze Szczecina jest wszędzie daleko) skłoniła mnie do zaopatrzenia się w w modem GPRS(/EDGE/UMTS/HSPDA). Jest to Option Globetrotter GTmax, pracujący w ERA-owej usłudze Blueconnect. Nie mam żadnych istotnych, wcześniejszych doświadczeń z internetem w sieci telefonii komórkowej, a więc i możliwości dokonania porównań, ogólnie jednak z zakupu jestem zadowolony. Dostęp do sieci na trasach któymi się poruszam (Szczecin->Wrocław->Katowice->Kraków, Szczecin->Warszawa) jest w zasadzie nieprzerwany, mam to czego potrzebuję: dostęp do poczty elektronicznej, możliwość przeglądania www (powoli, ale lepiej, niż wcale), działający komunikator gg ...
Małe "ale" zaczyna się w miejscu, które, być może, pasuje do bezkablowej tematyki tego forum jedynie przez kontrast. Mianowicie, czas pracy notebooka z ww. kartą modemową zmniejsza się drastycznie. W normalnych warunkach mój laptop wytrzymuje na baterii około 3h pracy, zaś przy skonfigurowaniu do pracy z kartą modemową z bólem wyciąga 80 minut

Niestety, podczas ponad 10 (od początku września) dłuższych podróży tylko dwukrotnie zdarzyło mi się znaleźć w wagonie działające gniazdko 220 (240??) V/50Hz: raz w wagonie sypialnym TLK - nad umywalką i raz w IC Chrobry ... w toalecie.
Byłbym wdzięczny, gdybyście zechcieli podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z zapewnieniem zasilania notebookowi w podróży - zwłaszcza w kontekście prądożerności kart modemowych.
Pozdrawiam,
wube