Od czego zależy "zwinność" sieci?

[ygreko]

Testuję teraz Plusha - już ustaliliśmy wcześniej, że jest on jakoś ograniczany (niski priorytet pakietów), więc nie jest to miarodajny test sieci Plus.

Jednak np. teraz, kiedy sieć jest bardzo obciążona (19:38), mi wyszło 10mbps: http://www.speedtest.net/my-result/5579860366
Ale mimo to internet nie działa tak, jak bym się tego spodziewał. Każda strona potrzebuje kilku sekund, aby w ogóle zacząć się ładować. Potem już jakoś idzie, ale nie jest to tak, jak przy innych łączach, które też mają 10mbps, ale np. po wpisaniu adresu strony i wciśnięciu enter strona pojawia się w pół sekundy cała i gotowa. Wiecie o co mi chodzi?

I teraz nie wiem jakim parametrem to opisać. Ping? No, na tej karcie jest niezły, za pingtest.net: 43ms, 5ms jitter. Do onetu średnio 50ms, do wp 41ms. Czyli tragedii nie ma, a jednak jest jakiś powolny necik.

Od czego to zależy i który operator ma to najlepiej ogarnięte?

[patryk7588]

Tych czynników jest całe mnóstwo.
1. Sprzęt jaki posiadasz, której kategorii LTE obsługuje? Piszesz że masz w Plusie tylko 10 Mbps, nie wiem z którą stacją Plusa w Nadarzynie się łączysz ale stacja przy ul. Turystycznej 1 obsługuje LTE-A czyli teoretyczne 300 Mbps: http://www.plusforum.pl/viewtopic.php?f ... 30#p202327
2. Twoja odległość od stacji. Jeśli chodzi o LTE, to bardzo często aby osiągnąć zadowalające prędkości bez porządnej anteny zewnętrznej się nie obędzie, tym bardziej jeśli liczysz na LTE w agregacji.
3. Obciążenie stacji bazowej, czyli ilość użytkowników podłączonych do tej samej stacji co ty, im jest ich mniej, tym więcej zasobów a więc i większe prędkości są dostępne dla Ciebie.
4. Dosył, czyli zasilanie po stronie operatora stacji bazowej.

[ygreko]

Dzięki, stary! Dużo wyjaśniasz i zwróciłeś uwagę na tego LTE-A w Nadarzynie. Muszę podjechać pod tą stację, bo w domu nie łapie LTE-A.
Ostatnio dużo testuję i w innym wątku opisuję doświadczenia z testów. Na razie najzwinniejszy jest Orange, nie wiem czemu, chociaż właśnie Play ma dwa razy większą przepustowość i nieco niższe pingi.

Mój domysł: zobaczyłem na radiolinie (mapa w KMLu dostępna w sieci) i widzę, że Orange ma bardzo mało radiolinii - np. stacja, z której łapię sygnał ma tylko jedną, która w dodatku idzie do kolejnej, z której już nie wychodzi radiolinia. Prawdopodobnie są one połączone dalej kablami/światłowodami - nie wiem, jaka jest praktyka.
Natomiast T-Mobile ma zatrzęsienie radiolinii, widać wyraźnie kilka lokalnych centrów i gwiaździście rozchodzące się linie. Sądziłem, że dużo radiolinii=lepiej, ale T-Mobile nie ma tej zwinności co Orange mimo większej przepustowości i nieco niższych pingów.

Czy to nie jest tak, że jak mój pakiet musi przejść przez wiele radiolinii to jest gorzej niż jak wpadnie do kabla/światła? Może właśnie o to chodzi - Orange ma najbardziej kablową sieć szkieletową, więc pakieciki latają szybko, nie?

[ksx4system]

Sądziłem, że dużo radiolinii=lepiej

W absolutnie każdych warunkach różnych od laboratoryjnych (czy wręcz teoretycznych) połączenie przewodowe będzie mieć lepsze parametry od radiowego.

Czy to nie jest tak, że jak mój pakiet musi przejść przez wiele radiolinii to jest gorzej niż jak wpadnie do kabla/światła?

Dokładnie tak jest

[ygreko]

No i właśnie... Nawet teraz necik od Playa śmiga dużo lepiej, gdy uruchomili 2600 w mojej okolicy. Oni też nie mają dużo radiolinii - ciekawe czy sami kładą światłowody czy od kogoś dzierżawią.